Food (1): Wierd specialties
Food which we presented before was – despite
differences with ours – eatable. However, there appear in Chinese cuisine
dishes which need from us a bit of distance, unblocking something in the head,
curiosity, courage or even breaking some personal barriers. Today we will show
a few specialties of this kind.
1.
1.1. Chicken legs
Smoked, dried, boiled, grilled – eaten in many
ways. We don’t know how does it look in other countries, but when we buy a
chicken in Poland or Spain, usually
it doesn’t have head nor legs. Here they sell and consume it in all its loveliest.
2. 2. Seafood
Added to weird food cause not everybody likes
snails or squids. For the shrimp lovers in the supermarket or a street market
there are waiting fresh ones, straight from aquarium. The same with crabs
(those ones are standing on the table alive, tied by a cord not to run away…), big fish and many
types of eels waiting to be taken out from aquarium.
3. 3. Turtle herb jelly
There is an anecdote is connected with this specialty . Once at work for the
“snack” (little meal in the afternoon) was served a black color jelly. Itself
it had a weird herbal taste but after hosing dense sugar syrup it became really
delicious. After eating a full bowl I asked what was that. My friend responded:
“turtle herb jelly”. Confused I asked if it meant it had been done from some herb called “turtle herb”
or from an herb which turtle eat or… from the turtle. “From the turtle”, she
said. I didn’t trust her English (or just this what she said), so I’ve decided
to google it. And this is how you cook Turtle Herb Jelly: boil a turtle’s shell
in a big pot and boil it for a long time (We don’t want to know what happened with the rest
of turtle…), later add turtle herbs (special for this dessert) and something (we believe is gelatin) which gives a jelly
consistence.
In addition: turtles are being eaten here
often. In the supermarket or street market you can buy them alive. And for
example in Poland
it’s impossible to buy them nor keep them at home as a pet, cause it’s endangered species.
4. 4. Warms, insects and frogs
We still haven’t seen or eaten but we’ve heard.
They eat fried cockroaches, grasshoppers, and warms (Pumba’s from The Lion King
style). When we find some, for sure we will let you know.
5. 5. Black chicken
Generally a lot of food here is black. We
haven’t seen it in Europe so report as an
anomaly..
6. 6. Dogs.
Our province, Guangdong, is a paradise for the dog-eaters.
Probably young people, more conscious, don’t eat them, but anyway dogs are
still a delicacy. We’ve seen them grilled at the street market. In all, with cut stomach, gutted, stiff and
greased. There are inn sell only pieces too: legs, tails with bottoms or heads.
When we’ve seen it first time, I had my eyes wide open in disbelief when a
seller with a marketing involvement and a big smile shout out: “yes, yes! Dog,
dog!”.
We are not going to write here about animals’
rights. We both love dogs and consider eating them as extremely extraordinary
and cruel but we understand that in our culture we eat pigs and rabbits and
they eat dogs, cats and turtle. All of them are animals so distinguishing or
justifying would be a hypocrisy.
Let’s sum up by a quote of our friend: “if
something can run, swim or fly and there is an possibility to catch it – we
(Chinese) will eat it”.
_____________________________________________________________________--
Jedzenie (2): dziwne przysmaki
Jedzenie, które przedstawiliśmy wcześniej było – mimo tego, że inne od
naszego – zjadliwe. Pojawiają się jednak w chińskiej kuchni przysmaki, które
wymagają odrobiny dystansu, odblokowania czegoś
w głowie, ciekawości, odwagi a nawet i przełamania osobistych barier. Dziś przedstawimy kilka
z takich specjałów.
w głowie, ciekawości, odwagi a nawet i przełamania osobistych barier. Dziś przedstawimy kilka
z takich specjałów.
- Kurze łapki
Wędzone, suszone, grillowane, gotowane, jedzone na wiele sposobów. Nie
wiem, jak to wygląda
w innych krajach, ale jak kupujemy kurczaka w Polsce, to nie ma on głowy ani łapek. Tu sprzedaje się go i konsumuje w pełnej krasie.
w innych krajach, ale jak kupujemy kurczaka w Polsce, to nie ma on głowy ani łapek. Tu sprzedaje się go i konsumuje w pełnej krasie.
- Owoce morza
Zaliczamy do dziwności, bo nie każdy lubi ślimaki i kałamarnice. Dla
wielbicieli krewetek:
w supermarkecie i na ulicznym targu sprzedaje się je świeże, prosto z akwarium. Podobno zresztą jak kraby (te żywe leżą na stole i są związane sznureczkiem, żeby nie uciekły…), wielkie ryby i węgorze (duże i małe, jak węże) – wszystkie wyeksponowane w akwarium.
w supermarkecie i na ulicznym targu sprzedaje się je świeże, prosto z akwarium. Podobno zresztą jak kraby (te żywe leżą na stole i są związane sznureczkiem, żeby nie uciekły…), wielkie ryby i węgorze (duże i małe, jak węże) – wszystkie wyeksponowane w akwarium.
- Żółwiowa galaretka ziołowa
Z tym przysmakiem wiąże się anegdota. Raz w pracy na tzw. „snack”,
czyli poobiednią przekąskę, podano nam galaretkę czarnego koloru. Sama w sobie
miała dziwny ziołowy smak, ale polana gęstym cukrowym syropem stawała się
pyszna. Po szamaniu całej miseczki spytałam co to. Koleżanka odpowiedziała
„żółwiowa galaretka ziołowa” (ang.: ‘turtle herb jelly’). Skonfundowana
spytałam czy to znaczy, że jest zrobiona z czegoś, co nazywa się „żółwiowe
ziele/zioło”, czy z zioła, którym żywi się żółw czy… z żółwia. Koleżanka
odpowiedziała, że z żółwia. Nie ufając jej angielszczyźnie, postanowiłam
zgooglować temat. Okazało się, że żółwiową galaretkę robi się tak: do wielkiego
garnka wkładamy skorupę żółwia i dłuuugo gotujemy (nie chcę sobie wyobrażać, co
się się stało z resztą żółwia…), potem dodajemy „żółwie zioła” (specjalna
mieszanka) i coś (żelatynę?), co nadaje konsystencję galaretki.
Tego dnia nauczyłam się, że jeżeli chodzi o chińską kuchnię, to czasem
lepiej nie pytać.
Dodam, że żółwie spożywa się tu często. I w supermarkecie i na
targowisku można je kupić żywe
(A w Polsce zabronione jest ich kupowanie i trzymanie w domu, bo to zagrożony gatunek).
(A w Polsce zabronione jest ich kupowanie i trzymanie w domu, bo to zagrożony gatunek).
- Robale, owady i żaby
Jeszcze nie jedliśmy, nie widzieliśmy, ale słyszeliśmy. Jedzą prażone
karaluchy, pasikoniki i robale
(jak Pumba w „Królu Lwie”). Jak znajdziemy, damy znać
(jak Pumba w „Królu Lwie”). Jak znajdziemy, damy znać
- Czarne kurczaki
W ogóle dużo tu czarnego jedzenia. W Europie takich nie widzieliśmy,
więc opisujemy jako anomalię
- Psy
Nasza prowincja, Guangdong, to raj dla psich smakoszy. Podobno młodzi
ludzie, bardziej świadomi, ich nie jedzą, ale wciąż uchodzą za przysmak.
Widzieliśmy je grillowane na targowisku. W całości,
z rozciętym brzuchem, wypatroszone, naoliwione. Lub w kawałkach: same łapki, ogonki z zadem, mordki. Gdy spojrzałam pierwszy raz na stoisko z szeroko rozwartymi w niedowierzaniu oczami, sprzedawca z wyraźnym zacięciem marketingowym i uśmiechem krzyknął: „yes, yes! Dog, dog!”.
z rozciętym brzuchem, wypatroszone, naoliwione. Lub w kawałkach: same łapki, ogonki z zadem, mordki. Gdy spojrzałam pierwszy raz na stoisko z szeroko rozwartymi w niedowierzaniu oczami, sprzedawca z wyraźnym zacięciem marketingowym i uśmiechem krzyknął: „yes, yes! Dog, dog!”.
Nie będziemy tu rozpisywać się nt. praw zwierząt itp. Oboje kochamy psy
i uważamy jedzenie ich za co najmniej niecodzienne a przede wszystkim okrutne,
ale rozumiemy przy tym, że w naszej kulturze je się świnie i króliki, a oni
jedzą psy, koty i żółwie. To i to zwierz. Hipokryzją było by rozgraniczanie
i usprawiedliwianie kogokolwiek.
i usprawiedliwianie kogokolwiek.
Jako podsumowanie zacytuję jedną z koleżanek: „jeżeli cokolwiek chodzi,
pływa lub lata i da się złapać, to my (Chińczycy) to zjemy.”
____________________________________________________________________-
Comida (1): Raras especialidades
La comida que
presentamos anteriormente era –a pesar
de las diferencias con la nuestra- comestible. Sin embargo, en la cocina china
hay platos de los que nos distanciarnos, y necesitamos desbloquearnos
mentalmente, se requiere valentía o incluso romper algunas barreras personales.
Hoy os mostramos unas pocas especialidades de este tipo.
- Patas de pollo
Ahumadas, secas, hervidas, a la
parrila – comidas de muchas formas. No sabemos como se ven en otros países, pero cuando compramos un pollo en
Polonia o España normalmente no tiene cabeza ni piernas. Aquí lo venden y
consumen en todo su esplendor.
- Marisco
Se añade a la
lista de comida rara porque no a todo el mundo le gustan los caracoles o el
calamar, si bien en España a muchos nos encantan. Para los amantes de las
gambas, en el supermercado o en el mercado de la calle, éstas nos están esperando, directas del acuario.
Lo mismo con los cangrejos (atados con una cuerda sobre una tabla para que no
se escapen。。。), grandes peces y muchos tipos de anguilas esperando a ser sacadas del
acuario.
- Gelatina de tortuga con hierbas
Hay una anécdota conectada con esta especialidad. Una vez, en el trabajo
como aperitivo sirvieron una gelatina negra. Tenía un sabor a hierbas extraño
pero tras verter sirope de azúcar se volvió delicioso. Después de comer el bol
entero pregunté qué era aquello. Mi amiga me respondió: Gelatina de tortuga con
hierbas. Confundida, pregunté si se refería a que había sido hecho de alguna
hierba llamada “hierba de tortuga” o de una hierba que las tortugas comen o...
de tortuga.”De la tortuga” , me dijo. Y así es como se cocina la gelatina de
tortuga con hierbas: hierves la concha en un gran cubo durante bastante tiempo
(No queremos saber qué ocurre con el resto de la tortuga). Después, añades
hierbas de tortuga (especiales para este postre) y algo (suponemos que es
gelatina) que le proporciona consistencia.
Además, Las tortugas aquí se comen a menudo. En el supermercado o
mercado de la calle las puedes comprar vivas. Y por ejemplo, en Polonia es
imposible comprarlas ni tampoco tenerlas en casa como mascota, pues son una
especie en peligro de extinción.
- Gusanos, insectos y ranas
Todavía nos los hemos visto, si bien hemos oído hablar de ellos. Comen
cucarachas fritas, saltamontes, y gusanos (del tipo los que se comía Pumba en
la peli del Rey León). Cuando encontremos alguno os lo haremos saber.
- Pollo negro
En general, aquí hay mucha comida que se presenta con este color. No es
algo que se vea tan frecuentemente exceptuando algunos casos como el arroz
negro, que comemos en España.
- Perros
Nuestra provincia, Guangdong, es un paraiso para los come-perros.
Probablemente la gente joven, con mayor conciencia, no los comen, pero de todas
formas los perros son todavía una exquisitez. Los hemos visto cocinados a la
parrilla en el mercadillo. Enteros, con el estómago rajado, a pedazos, rígido y
grasiento. También están a la venta piezas sueltas: piernas, rabos con el culo
o cabezas. Cuando lo vimos por primera vez se nos pusieron los ojos como platos,
cuando el vendedor con fines comerciales gritó: “Sí, si! Perro, perro!
No vamos aquí a hablar de los derechos de los animales. A ambos nos
encantan los perros y consideramos que comerlos es extremo y cruel. Asimismo, en
nuestra cultura comemos cerdos y conejos y ellos comen perros, gatos y tortugas.
Todos ellos son animales así que realizar distincion o justificacion alguna
resultaria hipócrita.
Para concluir una cita de un amigo nuestro: “si algo puede correr, nadar
o volar y existe la posibilidad de ser cazado – nosotros (chinos) lo comeremos.
Świetny blog, chociaż przez chwilę można się poczuć jak w Chinach :)
OdpowiedzUsuńJavi nie tęskni za swoimi hiszpańskimi przysmakami? :P
Pozdrowienia z deszczowej Polski.
Karool :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńso at least now i know that it's true that Asian people (still) eat dogs and i find out where (because friends from Korea, Japan and China as well told me: "no, not in my country")
OdpowiedzUsuń